Inwestowanie w metale ziem rzadkich – czy warto? Na co należy zwrócić uwagę?
Mówiąc o inwestowaniu w surowce, zwykle ma się na myśli metale szlachetne takie jak złoto czy srebro, albo towary typu zboża lub węgiel. Wielu traderów może nie zdawać sobie sprawy, że na tym lista materiałów, w których można ulokować swój kapitał, wcale się nie kończy. Ciekawą alternatywą inwestycyjną mogą być metale ziem rzadkich. Czym są te surowce? Czy trading oparty na nich może być opłacalny? Na co należy zwrócić uwagę, by inwestycje przynosiły zysk?
Wbrew pozorom, inwestowanie w metale ziem rzadkich nie musi w najbliższym czasie być niszową metodą tradingu. W szalonych czasach pandemii koronawirusa wielu traderów może szukać alternatywnych ścieżek prowadzących do stałego i przede wszystkim satysfakcjonującego zarobku. Trudno powiedzieć, czy wejście na rynek metali ziem rzadkich stanie się tak popularne jak inwestowanie na rynku Forex czy kryptowalut. Warto jednak zdawać sobie sprawę z samego faktu istnienia tego rodzaju instrumentów bazowych, którymi można z powodzeniem handlować i tym samym powiększać gromadzony kapitał.
Czym są metale ziem rzadkich?
Metale ziem rzadkich (zwane też pierwiastkami ziem rzadkich lub REE) to powszechnie stosowana nazwa 17 pierwiastków, w skład których wchodzą skandowce i lantanowce - skand, itr, lantan, cer, prazeodym, neodym, promet, samar, europ, gadolin, terb, dysproz, holm, erb, tul, iterb i lutet. Surowce te są cenne, ponieważ wykorzystuje się je w wielu prężnie rozwijających się i strategicznych branżach. Za przykład może posłużyć chociażby lotnictwo, czy szeroko pojmowana gałąź produkcji nowoczesnej elektroniki. Sama nazwa „metale ziem rzadkich” bywa myląca, ponieważ w rzeczywistości te pierwiastki nie są aż tak rzadkie (część z nich, chociażby tul, występuje o wiele częściej niż złoto). Ich rzekoma „rzadkość” może jednak wynikać z trudnością wydobycia, ponieważ nie tworzą one własnych minerałów. Na chwilę obecną absolutnym dominatorem w kwestii pozyskiwania metali ziem rzadkich są Chiny, którym przypisuje się aż 80% światowego wydobycia REE.
Co przemawia za tym, by inwestować w metale ziem rzadkich?
Trading oparty na metalach ziem rzadkich ma kilka zalet, ale też kilka wad. Do atutów tego rodzaju inwestycji na pewno należy zaliczyć fakt, że są one ciekawą metodą dywersyfikacji portfela inwestycyjnego. Za REE przemawia również to, że pierwiastki te obecnie uznaje się za niezwykle przyszłościowe. Wszelkie najnowsze zdobycze technologiczne powstają przy użyciu tych surowców. Niewiele jest przesłanek za tym, by ten stan rzeczy mógł ulec zmianie.
Co jednak istotne, inwestorów mogą odpychać historyczne notowania poszczególnych metali. Od kilku lat ceny REE systematycznie spadają. Ostatni wielki skok kursu metale ziem rzadkich zanotowały w roku 2011, kiedy to ich ceny wzrosły nawet o 500%. Od tamtej pory minęła już niemal dekada i póki co mało wskazuje na to, by sytuacja ta mogła się powtórzyć.
Czy zatem warto?
Tak, o ile zachowa się zdrowy rozsądek. Inwestycja w REE nie powinna być na ten moment większa niż kilka procent wszystkich poczynionych inwestycji. Metale ziem rzadkich warto potraktować jako coś, co skutecznie zróżnicuje profil aktywów, w jakie postanowiliśmy ulokować własne pieniądze. Oczywiście, jeśli zależy nam na tym, by handel ten zakończył się zyskiem, powinniśmy dokonać dokładnej analizy rynkowej mającej na celu zmniejszenie ryzyka poniesienia ewentualnych strat. Tak jak w przypadku innych rodzajów tradingu, tak i inwestowanie w metale ziem rzadkich może przy nieostrożnych posunięciach zakończyć się utratą pieniędzy a nawet bankructwem.
Na co zwrócić uwagę?
Przede wszystkim na historyczne i bieżące notowania poszczególnych pierwiastków. Na tej podstawie łatwo można zarysować sobie ogólny ogląd na to, jak zachowają się ceny aktywów w najbliższej przyszłości. Nie bez znaczenia będzie też śledzenie informacji ze świata przemysłu oraz polityki. Jak zostało wspomniane – liderem wydobycia REE są Chiny. Same pierwiastki potrzebne są do wytwarzania wielu produktów, które masowo produkuje się nie tylko w Państwie Środka, ale też w USA. Tu rodzi się konflikt, bo ewentualne odcięcie Stanów Zjednoczonych od surowców, dałoby Chinom ogromną przewagę w prowadzonej wojnie handlowej. I choć scenariusz całkowitego zablokowania dostępu USA do zasobów REE jest raczej mało prawdopodobny, to mimo wszystko Stany Zjednoczone mogą poszukiwać alternatywnych dostawców tych surowców. Każda tego rodzaju zmiana w aktualnej sytuacji wydobywczej na pewno będzie miała swój wydźwięk w cenach. To z kolei rodzi szanse dla inwestorów na dokonanie owocnego handlu.